Może nie będzie tak źle z tymi godzinami w nowym roku szkolnym? Ważne, że nie powiedzieli mi nigdzie, że nie ma dla mnie miejsca - jest mowa o zaczęciu nowych studiów (7 kierunek......!!!...) - powiedziałam, że ja już nie mam zamiaru za to płacić!:-/ Powiedzieli, że zapłacą - ha ha ha ha. I wszyscy mi mówią, że się do tego nie nadaję - też to wiem, ale co mam zrobić? NIE BĘDĘ SIEDZIAŁA NA ŚWIETLICY!!! Tzn i tak będę musiała, bo przecież religia na pierwszej i ostatniej lekcji ma być w planie, więc co mam robić w tym czasie? To jest jakaś porażka.
I, zabrzmi brutalnie - ale nie mogę doczekać się tego momentu, jak już nie będzie jej wcale w szkole:( Skończy się to znieważanie katechetów, księży, ignorancja religijna:( Tak źle jeszcze NIGDY NIE BYŁO - a za rok będzie jeszcze gorzej:( Już jest mi ciężko na to wszystko patrzeć:((((( a jeszcze rok na wykończeniu....
U kolegi już nikt nie przychodzi:( U księdza - nie wiem, nie chwali się. U mnie - całe klasy. NIKT się nie wypisał w szkole ponadpodstawowej (w podstawówce - 2 osoby - z klasy 4). Maturzyści tylko już od przypadku do przypadku - wiadomo, ale są tacy, że co lekcja - śnieg, deszcz, oni SĄ:) Co robię, że przychodzą? Wszystko............i wbrew pozorom oni lubią robić - nawet cokolwiek, ale rozmwiać, pytać, mówić, praca w grupach, projekty. Cieszę się, bardzo - wiadomo, dlatego tym bardziej boli, że ocena nie wchodzi do średniej:( Więc i ja odpuściłam - nie stopniuję - stawiam 5 od góry do dołu, albo 6 - w zależności co robimy. Za rok jeszcze pewnie i ze świadectwa zdejmą religię:) DÓŁ...
Dół dołem, a praca wre - dziś rozmowa z kandydatami do bierzmowania, oj - działo się.... wczoraj pielgrzymka z maturzystami na Jasną Górę, jutro spotkanie przed bierzmowaniem w drugiej parafii - w międzyczasie ogarniam pierwszą spowiedź i komunię świętą maluchów, odnowienie przyrzeczeń chrzcielnych, konkursy i jakieś dokumenty jeszcze do awansu, nie wspomnę o fajerwerkach wychowawczych. Koleżankę nauczycielkę z nauczania zintegrowanego zabarała ze szkoły karetka na sygnale - po atrakcjach, jakie zafundowali jej rodzice dzieci - szczegółów nie znam, ale ona już nie chce wracać do pracy w szkole:( A co ja mam powiedzieć po niemal 24 latach kieratu?:(
Jeszcze 1.5 tygodnia i Święta chciałoby się powiedzieć, ha ha ha ha ha - można już życzyć WESOŁYCH Świąt - do zrobienia dekoracja Grobu Pańskiego, Ciemnica i całe Triduum Paschalne:-))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))
I, powiedziała mi ostatnio katechetka, matka dwójki dzieci - że jej to raczej nie będą wiązać przyszłości z Kościołem, jak już przestanie wymagać - po tym, jak widza, jak matka świątek, piątek MUSI do kościoła:( A drugiej katechetki - pewnie przypadek, że matka katechetka - popełnił samobójstwo - wczoraj był pogrzeb, dzieciak 18 lat. I pewnie, nie ma związku jego decyzja z jej pracą, a może ma. Nie oceniam, nie potępiam - ubolewam:(