Dziś wycieczka - mróz, śnieg, rano - dokumenty ok, kierowca na czas, dzieci w komplecie - wszystko super - idziemy w tym śniegu do pierwszego punktu wycieczki, podchodzi uczennica z grupy i... daje mi kwiatka! Różowy, śliczny zapakowany w folijkę tulipanek - ja..YY.. Jeszcze myślałam, że to dla przewodnika, dla aktorki w kinie - nie, to dla Pani. BEZCENNE.
Takie gesty są rzeczywiście wzruszające. Kiedyś szłam aleją parkową i kobieta, całkiem mi obca, wręczyła mi polny kwiatek, z pełnym uśmiechem.
OdpowiedzUsuńi takie małe gesty cieszą najbardziej:)
UsuńWiesz co? Nie mogę się nadziwić, że tak się tym wszystkim przejmujesz, roztkliwiasz i trzęsiesz się nad pracowymi sprawami. Kwiatek to kwiatek, dzieci to dzieci, proboszcz to proboszcz, za parę lat to wszystko minie i nie zostanie nic, dziecko cię nie pozna na ulicy, proboszcza spotkasz w parku z dwójką jego dzieci albo może z partnerem :P, szkołę zamkną... Nie uważasz, że za duży procent swojego życia i energii poświęcasz na pracę?
OdpowiedzUsuńBo ja pracując 31 rok już od paru lat tak uważam.
...pewnie jeszcze do tego nie doszłam:)
Usuń