Wikary z mojej parafii się wczoraj ożenił. Panna młoda w białej pięknej sukni. Zresztą i panna młoda piękna, aptekarka po studiach, z 10 lat młodsza od niego. W sumie to podziwiać gościa, że miał odwagę odejść i nie grał na dwa fronty. Poznał parafiankę, u nas w parafii, i tak jakoś im się porobiło, że wczoraj powiedzieli sobie "tak" - chyba nie w kościele raczej? Chociaż, teraz to już wszystkiego można się spodziewać, więc nie wiem...
zastanawiam się, co zrobi eks-wikary, kiedy spotka inną ładną panią, a może przystojnego pana, a może ślicznego chłopczyka i odkryje, że małżeństwo mu nie wystarcza, a powołanie źle rozeznał?
OdpowiedzUsuńMyślę, że Pani Aptekarka dużo ryzykuje wiążąc się z człowiekiem o niewielkiej stabilności i z deficytem w wierności - i trochę współczuję jej.
mam dokładnie takie same odczucia, jak Ty...
UsuńMyślę, że ten problem "niewielkiej stabilności i z deficytem w wierności" mogą mieć nie tylko byli księża, którzy się żenią, ale również małżonkowie, którzy zdradzają swoich współmałżonków, a następnie wstępują w związki małżeńskie z kolejnymi osobami.
UsuńTak szczerze to nie ogarniam takich historii... Wziąć sobie chłopa, który należy do Pana Boga, to raczej kiepska sprawa. No ale niektóre kobiety koloratka pociąga :P
OdpowiedzUsuńnie wiem, kto w tym związku zrobił 1 krok
Usuń;-)
Mężczyzna zwykle myśli, że on, a kobieta zazwyczaj wie, że ona xD
Usuń