Po 10 dniach wakacji z młodym człowiekiem, który zaległ mi w domu - zaczynam oddychać regularnie. Jak dobrze, że ja mam dzieci i młodzież tylko na lekcjach XD. Nie no, żart, ale było ciężko. Telefon-Internet-Telewizor-Jedzenie-Spanie. Mam wrażenie, że nic innego w sumie mogłoby nie istnieć - łącznie z ludźmi - byle zasięg był i wi-fi działało. Nie wspomnę o magii znikania zawsze wtedy, kiedy coś od niego chcesz. Albo ja jakaś dziwna jestem, albo ci rodzice wychowują jakoś inaczej te dzieci, ale czy dobrze, to wątpliwa sprawa - najlepiej, gdyby nawet jajecznica zrobiła się na wi-fi! A jakoś nie chciała, no ciekawe dlaczego?! Pomijam już to, że najlepiej, gdyby w całodziennym wyżywieniu była tylko pizza, hot-dog, hamburger i oczywiście cola.
Czyli są i takie dzieci? Dobrze że nie mamy telewizora w domu :P Ja daję szlabany na czytanie książek :D
OdpowiedzUsuń