No i stało się. Zakaz uczestnictwa w zgromadeniach liturgicznych, ograniczenie do 5 osób. Miałam ambitny plan, żeby jednak gdzieś pojechać - może nikt nie przyjdzie, może wpuszczą? I w sumie żałuję, że tak nie zrobiłam - bo nawet nie próbowałam. Włączyłam o 20.00 tę Mszę na którą miałam pojechać. Niby ok, bo dyspensa - ok. Ale, jak zerkałam na transmisje z moich kościołów, gdzie pracuję, jak księża odprawiali do kamerek - to przykre, strasznie przykre... Myślę, że to szkoła - i dla nas, ale i dla nich [księży]. Nam bez nich ciężko - tzn, bez ich posługi - oni z kolei bez nas - bezużyteczni? Zdjęcie z dziś, z któregoś z polskich kościołów - na tydzień przed Niedzielą Palmową...
Mnie też jest jakoś tak dziwnie bez niedzielnej Mszy świętej, ale co zrobić? Jest przecież napisane "Nie będziesz wystawiał Boga na próbę..."(Mt. 4, 7). Więc nie wystawiajmy go i grzecznie siedźmy w domu korzystając z różnych transmisji Mszy Świętych.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie