Kanał yt diecezjalnego radia podaje link do bezpośredniej transmisji na żywo z pogrzebu - rozpocznie się za 36 godzin. Zadziwiające jest to, że wciąż nie dociera. Wciąż czuję ciepło jego ręki z piątku...
Dziś msza żałobna z udziałem kapłanów - zrobiłam kilka nagrywek i zdjęć. W domu obrobiłam, zmontowałam, wgrywam na kanał. I zadziwiające jest to, że patrzę na zdjęcie, że słyszę, że Msza za niego, w jego intencji - i... n i c... spokojnie...
Ks. dziekan dziś spojrzał na mnie z takim smutkiem - odwróciłam wzrok, nie mogę teraz płakać... Nie teraz... Za 36 godzin - też mam zrobić materiał z pogrzebu. Też nie mogę płakać. I, jeszcze mam jechać na cmentarz, by robić zdjęcia do gazety.
Nie teraz. To ciepło było - takie wymowne. Z jednej strony zazdroszczę tym, którzy jeszcze dzień wcześniej mogli z nim porozmawiać, których widział, którym błogosławił. Ale z drugiej strony... tym, że już nie mówił, powiedział jeszcze więcej... [*]
Zbierałam wspomnienia. Czytałam poprawiając interpunkcję i znów - zazdrość, kurcze - oni byli dla niego kimś, on dla nich był wszytskim. Każdy z nich czuł się jedyny i wyjątkowy. A myślałam, że tylko ja tak mam. Każdy czuł się wyjątkowy... Niesamowite! Traktować każdego tak, by czuł się WYJĄTKOWY... wooowwww...
36 godzin - 36 lat kapłaństwa...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz