piątek, 2 marca 2018

różaniec Wiktora


Mam nowego ucznia. Klasa komunijna, więc jesteśmy na etapie odpytywania Pacierza i nauki regułki spowiedzi. Pytam nowego, czy umie pacierz. No, trochę – odpowiada. Więc wyliczam modlitwy po kolei: Ojcze nasz... Umie. Zdrowaś Maryjo... Umie. Skład Apostolski... Umie. Dziesięć Przykazań. Dwa. Pięć. Leci ciurkiem całą resztę. Na koniec: Modlitwa do Anioła Stróża – przeżegnał się i mówi: więcej nie umiem. Dzieciom z klasy wyrwało się głośne: woooooooooooooooowwww i brawa! Pochwaliłam, wstawiłam 6 za znajomość Pacierza (jedyna w klasie). A mogę coś pani pokazać? Pewnie – mówię. Wyjmuje z kieszonki spodni różaniec – wyjciąga ostrożnie z pudełeczka i opowiada, że to pamiątka rodzinna – miała go praprababcia, prababcia, babcia, mama i kiedy odchodził – mama dała go jemu, a on przekaże swoim dzieciom. Wiktor od kilku dni, wraz z rodzeństwem jest adoptowany i wszyscy przeprowadzili się tu, by zacząć nowe życie. A i mają jeszcze siostrzyczkę, córeczkę cioci i wujka i dwa psy – dodał z radością. Kiedy patrzyłam w jego wielkie brązowe oczy czułam jak w moich zbierają się łzy. A wie pani, dlaczego tu jesteśmy? Nie – odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Bo nasza mamusia – ma z innym wujkiem jeszcze jedno dziecko, i mama powiedziała, że nie da rady z naszą gromadką przy niemowlaku i oddała nas do rodziny zastępczej. Zadzwonił dzwonek. Dzieci wybiegły z klasy. Wiktor przytulił się i mówi: Lubię panią i wyszedł. Zostałam jeszcze chwilę. Walczyłam, żeby się nie rozpłakać. XXI wiek...