poniedziałek, 30 listopada 2020

Roraty - dzień 1

Pierwsze Roraty, że tak powiem - zaliczone ;-) Nie było dużo ludzi, nie mieli dużo lampionów, trochę nowych twarzy, bo bierzmowani z zainteresowaniem obserwowali nowe zdarzenie ;-) Ksiądz w fioletowym ornacie :D Nie byłabym sobą, gdybym nie zauważyła, a chyba miał taką nadzieję w momencie, kiedy się zorienotwał :D - pisał później w SMSie, ale już było za późno na zmianę ;-) Msza bez kazania, szkoda, bo dobre i 2 zdania - czasem było się czego chwycić... Nie chce mi się słuchać tych wszystkich mnożących się on-line rekolekcji, dni skupienia, wieczornych rorat - pewnie mają mądre kazania, ale tyle siedzę nad tymi lekcjami... 

(właśnie myślałam, że skończyłam - przypomniało mi się w tej chwili, że jeszcze trzeba spotkania on-line zaplanować, wrrr - zrobię to i wrócę jeszcze na słówko). 
Zrobione. 

Dziś lekcja tylko z 8 klasą, o 4 przykazaniu - było burzliwie, co mnie bardzo cieszy. Musiałam wyciszać emocje, ale bardzo się cieszę, że MYŚLĄ, że mówią, że dzielą się z innymi swoim zdaniem, i bronią tego swojego zdania. Uwielbiam te lekcje z nimi. Oczywiście zawsze płacz, jak zbliża się 30 minut kończące zajęcia. Nie przedłużam. Chcieli kontynuować - co jeszcze bardziej mnie cieszy, ale zostawiłam ich, właśnie z takimi niedokończonymi rozmowami - niech sami nad tym pomyślą. Bo pani od matematyki... - no, nie pierwsza klasa już mówi, że matematyka się przedłuża w nieskończoność - w sumie się nie dziwię, bo jak, tak naprawdę - zrobić lekcję w 30 minut?! Jednak ja tego NIE ROBIĘ - nie, że nie chcę, ale żeby potem nie było... Trzymam się przepisów, to jest bezpieczniejsze :-/ 

A jutro chyba pojadę wydać swoje 500+ :D

niedziela, 29 listopada 2020

Adwent 2020

I Niedziela Adwentu. Lubię ten czas. Dzieciaki przysyłają zdjęcia wieńców adwentowych - zadałam dla chętnych, a w kl. 8 zrobiłam konkurs na najpiękniejszy Wieniec Adwentowy - już chyba wiem, który wygrał, ale mają jeszcze czas do 22.00, więc może ktoś inny zaskoczy :)

Msza św. w południe. Zmarzłam strasznie :( Ksiądz optymistycznie patrzył na zebranych, a dość licznie, jak na ten kościół, ławki zajęte, zaprasza na rekolekcje, na spowiedzi. Nie było mowy o ograniczeniach, maseczkach, ani Komunii na rękę. A jutro Roraty. Ciekawe, jak to będzie w tym roku...


 

piątek, 27 listopada 2020

...

Moja Dyrekcja jakoś przewrażliwiona, czy co? Ostatnio było o stresie, dziś "zaproszenie" na kolejne szkolenie: Bezpieczeństwo fizyczne i psychiczne ucznia w nauczaniu zdalnym. No nie wiem, kto bardziej jest zagrożony w tym zdalnym nauczaniu nauczyciel & uczeń?  No nie wiem ;-) /klik




czwartek, 26 listopada 2020

pięciu narzeczonych Maryi

Przed chwilą wydawało mi się, że już KONIEC na dziś, wooowww. Ale teraz już wiem, że jeszcze nie, jeszcze jakieś prace mam we wiadomościach, muszę ocenić. Jeśli to zrobię jutro będę miała wolne! Chyba się poświecę ;-) I tak nie będę miała wolnego, ha ha, ale zawsze to mniej będzie. Jak ja się cieszę, że naprodukowałam ocen we wrześniu i w październiku! Czułam, że może być później wesoło - I JEST! ;-) 

Siedziałam wczoraj długo pod północ układając adwentowe postanowienia dla dzieci z kl. 1 i 2. Wyszukiwałam filmy i bajki na każdą niedzielę. Są zadania i dla rodziny, i dla Boga, i dla zwierzatek, i dla domu, i dla relaksu ;-) Zaprosiłam też rodziców do zrobienia prostego kalendarza adwentowego z wykorzystaniem słoika - najprostszy z najprostszych - może się zorganizują? Myślę, że tak, bo na lekcji on-line inne dzieci będą się chwalić, więc myślę, że będzie im głupio, że nie zrobili? W sumie to mam taką nadzieję ;-)

Jako dziecko nigdy nie miałam ani kalendarza, za moich czasów jeszcze (chyba) nie było w sklepach tych czekoladowych, na religii nam w ogóle o takich rzeczach nie mówili. Nie miałam nigdy wieńca adwentowego, ani pierniczków - na roraty zaczęłam chodzić dopiero, jak mi znajomy wredny ksiądz zadał to za pokutę! CODZIENNIE mu to wypominałam później, każdego dnia po tych cholernych roratach! Wrrrr. Boże, codziennie wstawałam o 5.00, bo przecież na 8.00 miałam do pracy, Raraty jakoś o 6.30 chyba były? Środek nocy! No i tak się stało, że już potem co roku chodziłam na roraty, codziennie, cały Adwent :-D 

Starszaki robią wieńce adwentowe, maluchy kalendarze - przedszkolaki będą miały takie atrakcje na religii, dziś już był Anioł Gabriel, Maryja i jej narzeczony Józef - były nawet zaręczyny! Nie obyło się bez płaczu, bo przecież każdy chciał był Maryją, Aniołem, Józefem! :-( Przy ich zaangażowaniu to Maryja by musiała mieć z 5 narzeczonych i z 10 dzieci! ;-)

wtorek, 24 listopada 2020

modlitwa on-line

Modlitwa szkolna on-line. Proszę dzieci, by włączyły mikrofony i razem się modlimy. Jakby kto posłuchał to Radio Maryja nie ma szans przy nas :-D - dziś kl. 1, modlił się kotek i piesek też ;-) Boję się, że któregoś dnia ktoś mi rybkę pokaże w kamerce! ;-) A Zosia, uklękła na swoim fotelu tyłem do kamerki i modliła się do krzyża na ścianie, woooow. No, ja nie pomyślałam o tym. Ale, gdybym zaproponowała im taką modlitwę to by mi się rozleciały po chałupach i nie wiem, czy by wróciły ;-) Fajnie, fajnie jest - wesoło. Rodzice też słuchają, bo potem podopowiadają, jak pytam. Najważniejsze, że dobrze podpowiadają ;-)

poniedziałek, 23 listopada 2020

wieniec adwentowy

Dziś przedszkole, dwie grupy i kl. 8 online. Mówią, że tęsknią. Trochę zaczynam im już wierzyć, bo i ja już za nimi tęsknię :( Pieknie włączali się w lekcję, czytali, odpowiadali na pytania, fajne też to, że wyrażają swój zachwyt, zaskoczenie, zadziwienie treściami, które realizujemy. Czy o Adwencie można zaskoczyć kl. 8? Ano, można! Super! Na spontanie ogłosiłam konkurs. Klasowy. Na najładniejszy wieniec adwentowy. Zapalili się, ale czy zrobią? Zobaczymy :)



sobota, 21 listopada 2020

czas na święta

Siedzę nad Jasełkami. W tle świąteczny film. W głowie kolędy. Mam kilka osób śpiewajacych. Teraz najważniejsze - uderzenie w rodziców dzieci. Wybieram konkretnych, którzy ogarną nagranie i przypilnują, by dzieciaki to wykonały ładnie. Będą wiersze ks. Jana Twardowskiego przeplatane muzycznymi akcentami. Technicznie to nie problem, bo od lat takie rzeczy robię, chociaż o tyle łatwiej będzie, że już to umiem, koleżanka po fachu dopieroprogrmau jakiegoś szuka, żeby to zmontować. No pomysł jest, to już dużo. List ładny do rodziców skieruję, może pójdzie lekko i przyjemnie ;-)

Za oknem pierwsze przymrozki, w ogrodzie jeszcze kwitną róże, ale chyba już czas nastawić na zimno, chociaż chyba biało to nie będzie? Jak przypomnę sobie pierwsze lata pracy w kilku szkołach, na wsiach - drogi zasypane równo z polami i tak już od początku listopada aż do końca lutego biało, biało, biało. Robiliśmy pierwsze Jasełka - za oknem padał śnieg. mmm, mega klimaty. Te dekoracje, stroje. Występ w szkole. W kościele. W domu pomocy społecznej. Dzieciaki po dziś dzień wspominają. Teraz już rodzice moich uczniów. Dwadzieścia lat później - online wystąpią ich dzieci ;-)

piątek, 20 listopada 2020

o stresie nauczyciela

Dziś wolniejszy dzień, ale i tak nie zrobiłam wszystkiego :-/ - jutro wejdę, sprawdzę prace - dziś już mi się nie chciało. O 15.00 jeszcze jakiś niby fajny warsztat - o emocjach i stresie nauczyciela, ładnie zapowiedziany - przy filiżance kawy, w domowym zaciszu... 

Pomyślałam, może być ciekawe - co prawda nie w domowym zaciszu i bez kawy, przynajmniej ja - bo jeszcze był dziś plan na dalszy cmentarz, korzystając z nieco wolniejszego dnia i dobrej pogody - pojechałam, pamiętając, by o 15.00 kliknać magiczne: dołącz - bo ciekawe, nieciekawe - pani dyrektor obecność sprawdzi. Godzina 15 zastała mnie pod samym cmentarzem - uruchomiłam i słucham. Najciekawsze było to, że te emocje i stres nauczyciela - to wcale nie chodziło o NAS, nasze emocje - jak radzić sobie z własnym stresem, bo nie oszukujmy się - wielu nauczycieli jest mega zestresowanych, ja niestety TEŻ. Pani przemawiającej owszem chodziło o emocje i stres nauczyciela, ale ukierunkowany w stosunku do ucznia! 

Jak my mamy się zachowywać, by nie stresować uczniów, by lekcja była lekka i przyjemna dla ucznia, by z radością na nią przychodził i wydajnie pracował! No sobie, pomyślałam, rewelacja! Miałam lepszy plan na spędzenie reszty dnia, odstresowanie i wyciszenie szkolnych emocji ;-) I to była moja pierwsza w życiu olana konferencja! Dwoję się i troję od 20 lat, kosztem swojego czasu, zdrowia, życia - udoskonalam lekcje, szukam  inspiracji  i atrakcji - więcej się nie da! Co prawda do końca tego wykładu telefon był włączony, ale wyciszony na maksa a ja o wiele bardziej odstresowana niż prowadzącej by się wydawało ;-) Moi uczniowie pewnie robią dokładnie tak samo z moimi lekcjami XD - nieważne, ważne, że wszyscy jesteśmy szczęśliwsi o te kilka minut skradzione DLA SIEBIE ;-)


czwartek, 19 listopada 2020

prawie wekendowo

No, prawie, prawie weekendowo. Dziś po raz pierwszy lekcja na żywo z domu - w końcuuuu - nie wiem na jak długo, ale ciekawe doświadczenie ;-) Tak blisko mieć do pracy, rewelacja! ;-) Oczywiście w pełnym oprzyrządowaniu już od 8 rano - dobrze, że tylko 30 minut te lekcje, bo dzieciaki by mnie zagadały ;-) Tęskni mi się już trochę za nimi... Za to przedszkole po południu zrekompensowało tęsknotę. Tam to sie dzieje! :-) Wrócił po 3 tygodniach Igorek i zaczyna wydziwiać, leżakować mówię: chyba dawno na was nie krzyczałam, co? A dzieci: pani nigdy na nas nie krzyczy, ja zdziwiona: nie? - potwierdziły: nieeee. Ech, ech, nawet pokrzyczeć nie dadzą ;-)  I Igorek sam się ogarnął ;-) Słodziaki. A już tak zewangelizowana grupa, że razem ze swoją panią wychowawczynią klęczały pod krzyżem na ścianie i modliły się, jak Pan Jezus, z rękami wzniesionymi ku górze. No, pani wychowawczyni zaskoczyła - w sumie to fajny przykład. Brawo!

Szukałam pomysłu na lekcje online. Można prezntację, filmiki, można czytać, można opowiadać, ale co za sens opowieści, jak i tak patrząc na mnie raczej nie zapamiętają. Jako, że sama jestem wzrokowcem padło na notatki graficzne uzupełniane gadankiem i dyskusją z dziećmi. Oto część z dzisiejszych opowieści i  pewnie ciąg dalszy nastąpi ;-)



cdn

wtorek, 17 listopada 2020

nicniewidzienicniesłyszę

Ja rozumiem, że ktoś nie widzi mnie, bo niewiemco - mimo, że inni mówią, że jest ok, że nie słyszy, że mu przerywa, że nie widzi udostępnianych materiałów, ale żeby nie widział zadania w swoim ćwiczeniu to już przegięcie! ;-) Str. 42, zadanie 2 mówię: "ale ja nie widzę" XD

niewiemjakidziśdzień

Chyba dziś wtorek? Ale tak dawno sie zaczął, że już prawie środa. Albo jestem jakaś niezorganizowana, albo za dużo tego, albo dzień za krótki, albo niewiemco. Wczoraj na tyle nadgoniłam, że nawet na wieczorną Mszę miałam pół godzinki - dziś już nie :-/ Skończyłam właśnie zajęcia dla kl. 7 i 8 na jutro (godz. 22.19 - do 14.45 byłam w pracy - jak nie masz pomysłu na swoje życie - zostań nauczycielem) 


I pomyśleć, że kiedyś można było biec do szkoły w ostatniej chwili - a dzieci czekały pod salą, zalogować się lub zrobić to "potem" - teraz opcja nieco bardziej skomplikowana: napisać info na dziennik elektoroniczny, załączając materiał do pracy, ewntualnie zadanie do zrobienia. Zaplanować spotkanie na żywo. Zapisać je w terminarzu ucznia. A po samym przyjściu do szkoły szybciutko zalogować się we właściwe miejsca i mieć nadzieję, że internet się nie zerwie, że wszystko się włączy i będzie działać, jak należy. A, i, że dzieci znajdą miejsce spotkania, uda im się zalogować i będą chciały słuchać ;-) MASAKRA jednym słowem :-/ Ale już nauczyłam się tego wszystkiego i całkiem sprawnie nam idzie. Dziś kl. 1 o chrzcie - rety jakie te maleństwa naprawdę małe w tych swoich wielkich fotelach, rozczochrane i pomęczone. Fajnie było ich zobaczyć, miałam lalkę, wodę w butelce (żywiec, żeby widać było, że WODA ;-) ), białą szatkę i świecę chrzcielną. Opowiadałam co i jak, później były pytania - śmiesznie było, jak rodzice im podpowiadali :-D ha ha ha Wydaje im się, że ich nie widać, nie słychać ;-) No, mnie też i widać i słychać. Ewangelizacja na całego ;-) 

niedziela, 15 listopada 2020

niedziela

Jest już 23.23, za chwilę poniedziałek :-( Miałam nadzieję, że dyrekcja napisze magiczną wiadomość z informacją, że możecie państwo pracować z domu. Ale niestety jutro znów wstaję 6.15, żeby na 8.15 siedzieć w pustej sali szkolnej. Dwa spotkania on-line, 2 lekcje bez spotkań na żywo, jedno okienko a potem dwa zajęcia w przedszkolu - chociaż to na osłodę :) Dziś Msza św. w kościele. Zmarzłam, brrr. Niby na zawnątrz fajnie, ciepło, ale wewnątrz.. Było może 25 osób, może nie. Fajnie, że ludzie szli do spowiedzi. Ja też postanowiłam nie odkładać - bo to odkładanie to średnio się u mnie kończy :-/ Pewnie, jak u wszystkich ;-)  Ale ciesze się, gdy widze kolejkę do konfesjonału, a w niej mężczyzn nawet. Super! Może chociaż Pan Bóg kiedyś doceni, że się staraliśmy?...

sobota, 14 listopada 2020

weekendowo

Jak ja na toooo czekałam, piąteczek! Cyrk medialny na 2 dni zawieszam, uff. Ostatnia lekcja trwała 12 minut po czym zerwał się internet i kolejne połaczenie było  minuty przed końcem spotkania, więc... bez komentarza. Koleżanka dziś mało nie płakała, ona dopiero zaczyna, bo 1-3 od poniedziałku przecież dopiero na zdalnym. Ja jestem bardzo ciekawa, na jak długo to jest planowane? Średnio wierzę, że do 29.XI. Chleb powszedni: uczeń zgłasza trudności z siecią - dziś jeszcze dopisek: prawie nie widzi i nie słyszy nauczycieli, ha ha. Prawie. Szczególnie w momencie, kiedy zadaję pytania to nic nie działa, nic nie słychać, nikt nie ma internetu xD Inna akcja - ktoś z nauczycieli opowiadał, jakie to dziecko (kl. 2) ma trudności z internetem, nie loguje się, nie odbiera wiadomości z poczty. Ciekawe jest to, że na fb mamusia aktywna, kiedy bym nie weszła, foteczki non stop świeże - a na szkolne prace to problemy. wychowawczyni wiosną to jeździła, zawoziła zadania, sprawdzała. Nie wiem, może tylko fb działa u niej, Librus nie ma zasięgu? ;-) Ech, ech..

--

Dziś już sobota - właśnie w tle kolejne szkolenie - tym razem nie teamsy a katechetyczne - niby nieobowiązkowe, ale wydaje mi się być ciekawe, więc mam nadzieję, że nie stracę tych kolejnych kilka godzin...

Wczoraj w kadrach miałam pytanie o moje studia, czy kontynuuję, bo obecny nauczyciel ma umowę do końca roku szkolnego. Wybrzmiało dość wymownie. Z jednej strony moja radość, z drugiej - tak właśnie dostaje się pracę, ktoś inny - ot tak zwyczajnie ją traci :( Nas, katechetów zatrudniają proboszczowie parafii, niezależnie w sumie od dyrektora - w przypadku innego przedmiotu - zatrudnia dyrektor.

Ciężko jest chyba dostać pracę w szkole. Tak mi się wydaje. Jeszcze trudniej dostać pracę jako katecheta. Gdybym teraz wypadła z obiegu - pewnie już by mi się nie udało wbić gdziekolwiek :( Więc pewnie nawet zyskując nowe kwalifikacje, nowy przedmiot - nie zrezygnuję z religii - no zobaczymy - w każdym razie po 20 lat pracy jako katechetka to chyba najwyższy czas na zmiany... ;-)

środa, 11 listopada 2020

pierwsze kolędy w tym roku

Taka niedziela w środku tygodnia przydałaby się częściej ;-) Teraz już mamy wieczór i trzeba na jutro ogarnąć lekcje. Dyrekcja trzyma jeszcze w niepewności, czy możemy pracować z/w domu - czego pragnę najbardziej na świecie. Chyba muszę bardzo ten swój dom kochać ;-) Ale wolę pusty dom niż pustą salę lekcyjną :-/ Wykupiłam jakieś szkolenia, teoria teoria - kasa kasa, a i tak po tym nie umiałam nic. Nie tylko ja. Wczoraj poprosiłam koleżankę i na przerwie objaśniłs mi to, czego nie łapałam, wieczorem zrobiłam zrzuty tego, co się nauczyłam i wysłałam dalej, bo koleżanki z 1-3 były jeszcze bardziej spanikowane, jak ja :-( Jutro pewnie im pokażę, co i jak. A sama może jeszcze dojdę do innych tajników technologii komputerowej? Czuję się mniej wiecej, jakbym w jakiejś korporacji pracowała, a nie nauczycielką była.

W tle u mnie już kolędy, mimo, że dopiero 11 listopada - myślę, jak Jasełka w tym roku przygotować online. Jeszcze nie mam pomysłu - napisałam do koleżanek katechetek, na co jedna oburzona: Jeszcze coś?!! I, że oni to wsyztsko mają w ... nosie. Ech.. Skomentowałam tylko, że jak będzie ciekawe, to może zainteresuje i nie będą mieli w ... Chyba się oburzyła, bo cisnęła jeszcze coś tam. Skonsultowałam z jednym z księży, czy on ma jakiś pomysł - myśli nad słuchowiskiem. No muszę coś pomyśleć... Nie wiem co, ale chciałabym zaakcentować i Adwent i Boże Narodzenie tym bardziej - nie tylko na katechezie, ale i w szkole. Ale co? Nie wiem... Narazie są kolędy.. :) Właśnie do Martusi z kl. 7, żeby pomyślała nad nagraniem kolęd. Pewnie raczej nie będę mogła się z nimi spotkać - więc zmontuję nagrania i też może być fajne, hmm... :) 

No nic, biorę się za lekcje na jutro...


poniedziałek, 9 listopada 2020

świętych obcowanie

Listopad to dobry czas, by się czymś podzielić w klimtach „świętych obcowanie” i działania Mszy św. Gregoriańskiej...


Niejednokrotnie z ks. A. rozmawialiśmy o „życiu po życiu” - wtedy, kiedy byłam w szkole średniej, później na studiach, po śmierci naszych bliskich – WIERZYŁ w to ŻYCIE i z uwagą słuchał, kiedy opowiadałam tego typu sny i zdarzenia, nawet wykorzystywał wątki w swoich kazaniach pogrzebowych. NIGDY nie żartował w tych klimatach. Kiedy umierał miał (tylko) 60 lat. Mocno schorowany, wychudzony – wyglądał raczej na 80-latka :( Znaliśmy się ponad 20 lat – przez ten czas utrzymując kontakt, przyjaźń, wsparcie – działające w 2 strony. Śmierć. Pogrzeb. Wciąż łapię się na tym, by zadzwonić, napisać SMSa. Chociaż po tych snach, już jest i n a c z e j... Jestem świadoma, że to co najmniej dziwne, ale mam takie rzeczy od 12 roku życia, więc dla mnie, dla moich bliskich to nic dziwnego :)

Po śmierci ks. A. nie przyśnił mi się ANI RAZU – ani dzień po, ani tydzień po – aczkolwiek jestem przekonana o Jego obecności w naszym domu w dzień przed pogrzebem. Nie przyśnił się po pogrzebie – pierwszy sen był 1 czerwca, w dzień rozpoczęcia się Mszy św. gregoriańskiej.

We śnie widzę – nieograniczoną przestrzeń – nie ma drzew, domów, nic – nie ma początku i nie widać końca. Widzę ks. A. – w sutannie – idzie w kierunku sterty leżących jasnych płyt pilśniowych i czarnej papy – jest smutny i zamyślony. Nie widzi mnie, nic nie mówi. Bierze te płyty do rąk. Nie wiem, skąd wiem, ale ma z tego materiału zbudować kościół, w którym będzie 30 sektorów. Sen się kończy. Obraz się rozmywa. Ogólnie – smutno :(

Sen drugi – dokładnie w 4 dzień Mszy św. gregoriańskiej. Nieograniczona przestrzeń, okrągły stolik – więcej nic. Ks. A. widzi mnie i mówi, że dziś może ugościć tylko 4 osoby... Nie umiem skojarzyć o co chodziło, ale wymowne – 4 gregorianka = 4 osoby...

20 gregorianka. Rozmowy, co jeszcze trzeba zrobić, kupić, przygotować, tak, jakby przed jakimś ważnym wyjazdem. Nie widzę, słyszę – we śnie oczywiście, jakby przez telefon. Sama rozmowa. Ogólnie pozytywne napięcie i pośpiech.

27 gregorianka – sen: wszystko w bieli, nieograniczona przestrzeń, nie ma żadnych mebli, ale jest to jakieś wnętrze – ks. A. – energiczny, odmieniony, bardzo zajęty – ubrany na biało, przynosił skądś komże i białe ornaty. Bardzo dużo. To już nie jest zamyślenie i smutek z pierwszego snu – tu pojawia się zatroskanie, ale takie pozytywne. Wszystko widzę, mnie nie widzi, nie rozmawiamy – ale biel bardzo wymowna. Nie ma tu żadnych mebli, sufitów, podłogi,nie widziałam tego – nieograniczona przestrzeń i wymowna biel.

Przedostatni sen – nieograniczona przestrzeń, wszędzie biel, ołtarz z białym obrusem i piękne białe kwiaty i ks. A. - odprawia Mszę św. ukazując białą hostię – ks. A.patrzy na mnie i po raz pierwszy mówi do mnie: ...to dla ciebie... - tak, jakby podziękowanie za ofiarowanie tej Gregorianki (?). Nie ma żadnych innych osób i rzeczy.

Ostatni sen na koniec Gregorianki – bardzo krótki. Ks. A. pojawia się znikąd i mówi, szczęśliwy, radosny, uśmiechnięty, mega odmieniony, promienny, zdrowy – mówi do mnie: …, UDAŁO SIĘ! Tylko tyle. Mamy NIEBO!

Ks. A. w moich snach nie wygląda tak, jak w dzień śmierci. Jest dużooo dużo młodszy, wygląda na zdrowego, bez okularów, które nosił. To też takie wymowne. Można wierzyć lub nie :) ale potwierdza mi się to już poraz niewiemktóry – jak bardzo pomaga Msza święta, Msza św. gregoriańska, nasza modlitwa – taka zwyczajna jedna Zdrowaśka to już bliżej Nieba dla tych, którzy jeszcze czekają...

czas zmian

Dbałam o codzienne odpusty za dusze w czyśćcu cierpiące - codziennie Msza, Komunia itd. Niby zawsze było do 8.XI - teraz że cały listopad? Jak to wszystko się zmienia - niby takie ważne, a jak przychodzi co do czego - to wszystko można dopasować: zmieniono 5 przykazań kościelnych, potem dyspensy od udziału we Mszy św. i Komunia duchowa, Komunia na rękę, odpusty - a teraz jeszcze wchodzi nabożeństwo bez kosekracji! Obstawiam, że większość narodu nawet nie załapie, tyle, że krótsza msza. No nie wiem, nie wiem...


sobota, 7 listopada 2020

nowy blog

Ola pisze, co czuje, próbuje się odnaleźć - zerknijcie, SKOMENTUJCIE coś tam, proszę! Ola ma 26 lat jakoś, zawsze była dzieckiem zamkniętym w sobie, ciągana po poradniach, a papiery, które jej tam wystawiali sprawiały, że stawała się jeszcze bardziej zamknięta w sobie niż była. Uczyłam ją w podstawówce - czyli na początku swojej katechetycznej "kariery" - czasem pisze, zwierza się, radzi się - sama doradziłam jej pisanie bloga, ale widzę zniechęca ją brak czytelników, więc - PROSZĘ - wejdźcie tam, skomentujcie jakoś, napiszcie coś miłego -niekoniecznie podając źródło wiedzy o jej blogu ;-)

ZAPRSZAM /klik/

środa, 4 listopada 2020

sezon mandarynkowy uważam za otwarty


- Lubi pani mandarynki? - pyta na przerwie Jaś, kl. 2
- Lubię
- A przyniesie pani na następną religię i się podzielimy?

No i pewnie kupię z kilogram i zaniosę na następną religię. Zdezynfekujemy rączki i zjemy ;-) Od poniedziałku zdalne u maluchów. Załamka. Mandarynki będą na pożegnanie, bo ja mogę tego nie przeżyć... :-/

poniedziałek, 2 listopada 2020

2 listopada

Ech, takiego 2 listopada jeszcze nigdy nie było... Sypią się wszytskie tradycje :( Niedziela Palmowa bez palmy. Wielka Sobota bez święconki. Wielkanoc bez rezurekcji. Wszystkich Świętych bez cmentarza. Boże Narodzenie bez... jeszcze niewiadomo czego :(

Byłam na Mszy św. w południe - zależy mi bardzo na tych odpustach zupełnych, a, że teraz to nawet na cały listopad jakoś rozłożone, to będę nawet cały listopad chodzić do kościoła i codziennie ofiarowywać odpusty za zmarłych.

Po południu przedszkole, w szkole my zdalnie, uczniowie - wolne, nie pytajcie, co my zdalnie skoro uczniowie mieli wolne - to zakrawa o szczyt głupoty, ale nie ja tu rządzę (!). W przedszkolu, w jednej grupie 2 dzieci, w drugiej 8 - malowaliśmy farbami Anioły, ile radości byłooo :) Na jutro w poleceniu dla kl. 4 załączyłam zadanie specjalne: znaleźć na cmentarzu grób ks. Czesława J., który był proboszczem naszej parafii, pomodlić się - można zapalić znicz, a za przysłane zdjęcie grobu wstawię dodatkowego plusa. Nie wiem, na ile to wychowawcze, ale dzięki temu - nie tylko dzieci, ale pewnie i ich rodzice dowiedzą się, że jest grób księdza na naszym cmentarzu. I może czasem jeszcze kiedyć o niego zahaczą? 

Akurat ten grób księdza jest zadbany, bo rodzina o niego dba, ale na wielu cmentarzach groby księży są bardzo zaniedbane, nikt nawet nie spogląda w ich kierunku, nie mówiąc o świeczce, czy modlitwie. Zawsze mówię, że to powinna być zadanie proboszczów parafii - dbać o groby swoich poprzedników! Na moim cmentarzu tez jest grób byłego proboszcza, zdarza mi się, nie tylko modlić, ale i płytę wytrzeć, i świeczki stawiać. Nowy pomnik postawił właśnie następca i to jest godne naśladowania. Są jeszcze dwa inne groby księży - z innych diecezji, ale o nie dba rodzina. 

Znalzałam 30 modlitwa za zmarłych na cały listopad, może komuś się przyda /klik/

 

niedziela, 1 listopada 2020

ks. Andrzej [*]

Dziś, 1 listopada zmarł mój spowiednik sprzed lat. Spowidałam się u niego systematycznie przez dobre 4 lata i wcześniej od przypadku do przypadku, gdy akurat trafiłam na jego dyżur. Ostatni konfesjonał po prawej stronie w naszej katedrze. ZAWSZE odchodziło się od tego konfesjonału z poczuciem DOBRA, jakie jakie mimo wszytsko jest naszym udziałem. Mimo systematycznej spowiedzi nie był MOIM stałym spowiednikiem, nie kojarzył mnie, nie pamiętał, po prostu mnie nie znał. Ale NIGDY nie zgnoił człowieka. NIGDY nikogo nie zostawił pod konfesjonałem, bo się spieszył na Mszę, a nawet jeśli mówił - wrócę po Mszy, proszę zaczekać. I po tej spowiedzi ZAWSZE zapraszał, by przyjąć Komunię świętą. Zostawał już w pustym kościele, wychodził przedostatni, bo ostatni kościelny - zamykał za nim kościół. NIGDY nie unosił głosu, nie walił pięścią w konfesjonał, nie okazywał zniecierliwienia czy złości. Odchodząc dziś miał 85 lat, więc życie nauczyło go POKORNEGO kapłaństwa i zwyczajnego człowieczeństwa. 

Jego gadanie stawiało na nogi, otwierało serce, motywowało do działania. Kiedyś długooo mówił, zapomniałam się - zapukałam w konfesjonał (wcześniej przygotowywałam dzieci do pierwszej spowiedzi, więc pukanie miałam opanowane, he he) - zapomniałam, że to on powinien zapukać :D - reakcja - boska, co pewnie już kolana cię bolą? No... trochę ;-) 

Czasem się wkurzałam, że nie rozumie - ale on DOSKONALE rozumiał. Tak naprawdę kanon dobra i zła jest dokładnie taki sam od ZAWSZE - nie ma mniejprawdy, mniejdobra, mniejkłamstwa - ZŁO jest zawsze ZŁEM - niezależnie od okoliczności - BIAŁE jest BIAŁE, a CZARNE zawsze jest CZARNE. Dużo, naprawdę wiele zawdzięczam jego posłudze. Każda spowiedź u niego to przede wszystkim PEWNOŚĆ, że zawsze zostanie się potraktowanym na spokojnie...

Chorował, od wiosny już szpitale, dializy. Zmarł przez Covid - nie NA Covid, tylko przez, bo nie mógł być dializowany, bo szpital nie przyjmuje pacjentów :( 


Dziś i tak planowałam spowiedź, miałam na myśli odpusty zupełne za dusze Czyśćcowe. Pojechałam na wieczorną Msze do salezjanów. Dwóch spowiedników - nie znam żadnego - do jednego kolejka, do drugiego - NIKT. Dobre, myślę sobie, nie będę pół Mszy tu stać. I to był BŁĄD. Gość chyba miał jakiś słabszy dzień! Pewnie zawsze tak ma, pozostali o tym wiedzieli, wiec nikt do niego nie szedł! Zamiast radości z pojednania, świadomości dobra, Bożej miłości tylko jedno cisnęło się na myśl po odejściu od tego konfesjonału ***** ***!!! Ja naprawdę nie dziwię się, że ludzie nie chodzą do spowiedzi :(((

Poszłam do ławki na końcu, akurat było kazanie. Starałam się NA SPOKOJNIE wysłuchać, co poza tym dupkiem chce dziś powiedzieć mi Bóg... Przeszło mi do końca Mszy, kazanie było naprawdę spoko, a Odpust Zupełny ofiarowałam własnie za ks. Andrzeja [*]