poniedziałek, 9 listopada 2020

świętych obcowanie

Listopad to dobry czas, by się czymś podzielić w klimtach „świętych obcowanie” i działania Mszy św. Gregoriańskiej...


Niejednokrotnie z ks. A. rozmawialiśmy o „życiu po życiu” - wtedy, kiedy byłam w szkole średniej, później na studiach, po śmierci naszych bliskich – WIERZYŁ w to ŻYCIE i z uwagą słuchał, kiedy opowiadałam tego typu sny i zdarzenia, nawet wykorzystywał wątki w swoich kazaniach pogrzebowych. NIGDY nie żartował w tych klimatach. Kiedy umierał miał (tylko) 60 lat. Mocno schorowany, wychudzony – wyglądał raczej na 80-latka :( Znaliśmy się ponad 20 lat – przez ten czas utrzymując kontakt, przyjaźń, wsparcie – działające w 2 strony. Śmierć. Pogrzeb. Wciąż łapię się na tym, by zadzwonić, napisać SMSa. Chociaż po tych snach, już jest i n a c z e j... Jestem świadoma, że to co najmniej dziwne, ale mam takie rzeczy od 12 roku życia, więc dla mnie, dla moich bliskich to nic dziwnego :)

Po śmierci ks. A. nie przyśnił mi się ANI RAZU – ani dzień po, ani tydzień po – aczkolwiek jestem przekonana o Jego obecności w naszym domu w dzień przed pogrzebem. Nie przyśnił się po pogrzebie – pierwszy sen był 1 czerwca, w dzień rozpoczęcia się Mszy św. gregoriańskiej.

We śnie widzę – nieograniczoną przestrzeń – nie ma drzew, domów, nic – nie ma początku i nie widać końca. Widzę ks. A. – w sutannie – idzie w kierunku sterty leżących jasnych płyt pilśniowych i czarnej papy – jest smutny i zamyślony. Nie widzi mnie, nic nie mówi. Bierze te płyty do rąk. Nie wiem, skąd wiem, ale ma z tego materiału zbudować kościół, w którym będzie 30 sektorów. Sen się kończy. Obraz się rozmywa. Ogólnie – smutno :(

Sen drugi – dokładnie w 4 dzień Mszy św. gregoriańskiej. Nieograniczona przestrzeń, okrągły stolik – więcej nic. Ks. A. widzi mnie i mówi, że dziś może ugościć tylko 4 osoby... Nie umiem skojarzyć o co chodziło, ale wymowne – 4 gregorianka = 4 osoby...

20 gregorianka. Rozmowy, co jeszcze trzeba zrobić, kupić, przygotować, tak, jakby przed jakimś ważnym wyjazdem. Nie widzę, słyszę – we śnie oczywiście, jakby przez telefon. Sama rozmowa. Ogólnie pozytywne napięcie i pośpiech.

27 gregorianka – sen: wszystko w bieli, nieograniczona przestrzeń, nie ma żadnych mebli, ale jest to jakieś wnętrze – ks. A. – energiczny, odmieniony, bardzo zajęty – ubrany na biało, przynosił skądś komże i białe ornaty. Bardzo dużo. To już nie jest zamyślenie i smutek z pierwszego snu – tu pojawia się zatroskanie, ale takie pozytywne. Wszystko widzę, mnie nie widzi, nie rozmawiamy – ale biel bardzo wymowna. Nie ma tu żadnych mebli, sufitów, podłogi,nie widziałam tego – nieograniczona przestrzeń i wymowna biel.

Przedostatni sen – nieograniczona przestrzeń, wszędzie biel, ołtarz z białym obrusem i piękne białe kwiaty i ks. A. - odprawia Mszę św. ukazując białą hostię – ks. A.patrzy na mnie i po raz pierwszy mówi do mnie: ...to dla ciebie... - tak, jakby podziękowanie za ofiarowanie tej Gregorianki (?). Nie ma żadnych innych osób i rzeczy.

Ostatni sen na koniec Gregorianki – bardzo krótki. Ks. A. pojawia się znikąd i mówi, szczęśliwy, radosny, uśmiechnięty, mega odmieniony, promienny, zdrowy – mówi do mnie: …, UDAŁO SIĘ! Tylko tyle. Mamy NIEBO!

Ks. A. w moich snach nie wygląda tak, jak w dzień śmierci. Jest dużooo dużo młodszy, wygląda na zdrowego, bez okularów, które nosił. To też takie wymowne. Można wierzyć lub nie :) ale potwierdza mi się to już poraz niewiemktóry – jak bardzo pomaga Msza święta, Msza św. gregoriańska, nasza modlitwa – taka zwyczajna jedna Zdrowaśka to już bliżej Nieba dla tych, którzy jeszcze czekają...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz