niedziela, 24 lutego 2019
ładowanie na religii
Mikołaj, pierwsza ławka, klasa 3. Ja wiem, ostatnia lekcja - piątek, ja wiem, ale już tak go pobierało, że mówię - nie! Ostatnie ostrzeżenie - za chwile dostaniesz minusa! (mają magnesiki i przyczepiają do tablicy za karę - za trzy minusy chmura i uwaga). Położyłam przed nim na biurku, a on: ŁADUJE SIĘ... Dzieci cyberprzestrzeni :-D
sobota, 23 lutego 2019
humor z kartkówki
Sprawdzam
kartkówki. Było przeczytać fragment Pisma Świętego i napisać o
czym mówi. Chodziło o wskrzeszenie Łazarza. W pracy, klasa 7,
czytam: Wskrzeszenia Łasiarza. Ha ha :-D
czwartek, 7 lutego 2019
[*]
To
był maj. Zamykałam właśnie kościół po Białym Tygodniu. To był
pierwszy rok mojej pracy katechetycznej. Podchodzi do mnie pani, mama
trójki moich uczniów z prośbą. Wiedziałam, że trójka
dzieciaków ma braciszka, przecież nauczyciele wiedzą wszystko ;-)
Byłoby nienormalne, gdyby dzieciaki nie pochwaliły się pani od
religii, że mają rodzeństwo. Zapytała mnie, czy zgodziłabym się
zostać chrzestną ich dziecka? Tłumaczę, że ja nie rodzina, że
lepiej kogoś z bliskich wziąć. Ale oni mają już troje dzieci i
nie mają już nikogo, kogo mogliby prosić na matkę chrzestną.
Zgodziłam się. I tak zostałam ciocią w obcej rodzinie. Wszystkie
dzieciaki zaczęły mówić do mnie ciocia. Zapraszana byłam na
ważniejsze uroczystości. Pierwsza Komunia. Rodzinne spotkania
świąteczne. Zostałam poproszona na świadka Bierzmowania. Cienie i
blaski rodzinne w których uczestniczyłam. Łatwo byłoby gdyby to
była normalna rodzina, wierząca praktykująca, bogata i wpływowa.
Przechodziłam szkołę życia, gdy przyszło zmierzyć się z
alkoholem, przemocą, biedą. Kiedy dziecko płacze, że nie chce
wracać do domu. Błaga, żebym go nie odwoziła. Chce zostać ze
mną. Problemem nie był ojciec, a matka alkoholiczka. Chyba z ulgą
odebrałam wiadomość o rozwodzie rodziców. Liczyłam przede
wszystkim na emocjonalny spokój dzieci. To było trzy lata temu.
Dziś pogrzeb. Miała tylko 47 lat i po ludzku było smutno, że tak
skończyła. Myślę, że pomimo nałogu kochała swoje dzieci i
chciała dla nich dobra. Wyszło, jak wyszło – ale na pewno
chciała dobrze. Pogrzeb smutny, bo zaledwie kilka osób. Nie było
żadnych sąsiadów, znajomych. Kolegów, koleżanek. Teraz jestem
jedyną mamą mojego chrześniaka i to ona mnie na nią wybrała...
wtorek, 5 lutego 2019
praca
Warto
zapisać – dziś 5 lutego a dostaję telefon z propozycją pracy –
od poniedziałku! Dzwoni proboszcz z sąsiedniej diecezji, bo szuka
katechetki. Tłumaczę, że ja dwa etaty – nie dam rady wcisnąć
nawet minuty gdziekolwiek. No to od września – na etat z
kawałkiem. On za dojazdy odda, aby tylko się zgodzić! No proszę,
i co się tu martwić o pracę? W sumie to fajne miejsce, mała
wiejska szkółka, kościółek na rozdrożu – 20 minut autem, bez
korków, świateł. Kto wie, kto wie... ;-)
niedziela, 3 lutego 2019
ferie
Ferie
służą. Film, książka. Jedna. Druga, Trzecia. Właściwie trzy
naraz :-) Wieczorem wiadomość - kl. 1LO w sprawie konkursu - pytanie uczennicy, czy idzie w dobrym kierunku? No proszę - chce się dzieciom w ferie pracować, brawo! ;-)
piątek, 1 lutego 2019
pierwszy piątek miesiąca
Dziś
pierwszy piątek miesiąca. Dobra praktyka. Praktykuję od roku 1993
– konkretnie od pierwszych piątków miesiąca, jakie trzeba było
zrobić w ramach przygotowania do Bierzmowania. Spodobało mi się, i
tak mi zostało ;-) Pewnie, że zdarza się, że czasami nie jestem w
tym dniu na Mszy św., ale raczej zawsze planuję, aby być – i
jestem. Często, ale nie zawsze w tym dniu spowiadam się – robię
to zwykle wcześniej, żeby nie stać w kolejce ;-). To, co mnie
przekonało do tej praktyki to historia pewnego księdza, który
podczas wykładów opowiadał nam – z przejęciem, co mu się
przydarzyło. Zaplanował sobie jechać na zakupy – Warszawa. Nie
wie czemu skręcił na Łódź. Łowicz to miasto rozjazdowe, więc
trudno się zdecydować ;-) Ujechał kilka kilometrów – wypadek.
Zostawia auto na poboczu, podchodzi. Młody człowiek, około 40-tki,
stan ciężki – przytomny. Za pozwoleniem podchodzi – mówi, że
jest księdzem – na spowiedź nie ma czasu, bo nadjeżdża karetka
trzeba ratować życie – więc krótko pyta: czy żałuje swoich
grzechów? W odpowiedzi widzi przytaknięcie – rozgrzesza,
błogosławi. Sygnały karetki, nosze. Odjeżdża. Wrócił do domu.
Już wiedział, dlaczego skręcił w innym kierunku. Minęło kilka
tygodni. Przychodzi kobieta, pyta, czy wtedy i wtedy to on był przy
wypadku na Łódzkiej trasie? Przyznaje, że tak – i wtedy ona
zaczyna płakać. Przyszła podziękować. W tym wypadku był jej
syn, dobry, poukładany chłopak – ostatnio się pogubił,
zaniedbał życie religijne, spowiedź, kościół – ale jako
dziecko zrobił 9 pierwszych piątków miesiąca i wierzył, że w
chwili śmierci Pan Jezus przyśle mu pomoc. I ona była przekonana,
że tak właśnie było! Zmarł jeszcze w karetce.
Subskrybuj:
Posty (Atom)