Wolne. Wolne w 100% - czyli nie mam NIC pracowego, ani szkolnego ani kościołowego - to naprawdę rzadkość! Za to ostatni tydzień w szkole to była jazda bez trzymanki! Ale wszystko ogarnięte. Oczywiście, jak co roku proboszczowi coś wypadło i na Jasełka do szkoły nie dotarł:( Zawsze zostaję sama na placu boju. Ale pewnie to już ostatni rok zabawy, bo od września zmiany w lekcjach religii, więc - obowiązki zapewne takie same, ale etatu raczej nie będzie - w sumie to ciekawe, co zrobią ze mną w szkole:-/
Końcówka ostatnich już, mam nadzieję, studiów - zrobiłam już 3 semestr, teraz biorę się za dziennik praktyk, a w ferie będę tworzyć pracę dyplomową. Tematy mam 3 do wyboru, więc coś tam wymyślę.
W piątek Wizyta duszpasterska - cokolwiek to znaczy. Ciekawie, bo księży w parafii mam 2, a na kolędzie chodzi 3 - więc kto tym 3-cim? Księży w parafii mamy 2 - a intencji na jedną Mszę przyjętych 9. Też widzę nowość jubileuszowa. W niedzielę na 5 mszach naliczyłam 21 intencji! Można? Można:( $$$
Kiedyś, ja naprawdę myślałam, że księdzu zależy na spotkaniu z wiernymi, na błogosławieństwu domu i takie tam... Potem ogarnęłam, że jednak o co inne bardziej chodzi. Niezapomniana kolęda u sąsiadki, kiedy ksiądz półtorej minuty był! Z wejściem i wyjściem! Poszłam do niej i pytam, co się stało? A, nawet nie usiadł - mówi. Powiedziała, że nie ma pieniędzy na ofiarę. Nie miała faktycznie. Tym bardziej mógł poświęcić jej czas....:( Smutne to... Może kiedyś było inaczej, może naprawdę im bardziej zależało? Przecież cukierki dla dzieciaków nosili, zeszyty podpisywali, obrazki rozdawali... U mnie w domu zawsze było fajnie, czekało się na tę wizytę, zawsze było wesoło - w sumie nadal zawsze tak jest - no, ale to u nas w domu...
ciąg dalszy po sprawdzeniu poczty - Dyrekcja przysłała wiadomość, że należy - do wczoraj (!!!) - uzupełnić dzienniki - tzn, że ona wczoraj to pisała? - ok, nie będę już sprawdzać - sprawdziłam dzienniki, ale u mnie wszystko tip-top, wyjątkowo XD - nie no zawsze staram się mieć na bieżąco, ale ten tydzień przed świętami to miałam braki cały tydzień, bo i dekoracja, i dzieci z lekcji, i dzieci z próby, i chór, retyyyyy...i konkursy, i dyplomy, i nagrody....wszystko na jeden dzień - ale....jak już przyszedł ten dzień......
Scenariusz do Jasełek napisałam z dziećmi - one podsuwały pomysły i wprowadzały poprawki - w końcu po kilku tygodniach im się spodobało XD - w sumie bardzo fajna historia wyszła - tzn historię tę to my wszyscy znamy, bo tradycyjna była (no słyszałam o Jasełkach bez Świętej Rodziny, bez Jezuska, bez pasterzy itd) - u nas tradycyjnie, tylko bohaterowie, którzy nas przeprowadzili do Betlejem to kulawy pasterz Szymon z Betlejem i Marysia - współczesna nastolatka, która przemieściła się w czasie. Fajnie, bardzo fajnie im to wyszło - klasa 7. Nadziwić się nie mogli nauczyciele, że CAŁA KLASA GRAŁA - wychowawczyni też zdziwiona - jak ja to zrobiłam, przecież.... No i dyrekcja: nawet M. grała, i O przyszedł do szkoły, i A. to w ogóle szok. Nie znają szeczgółów XD - ma się Tę Moc, ha ha ha:) Jestem z nich dumna, i mega wdzięczna:) Stroje raczej sobie sami ogarniali, ale brakowało nam trochę - szczególnie dla pasterzy, więc dzień przed występem jeszcze pojechałam do sklepu z rzeczami używanymi i, jak na zlecenie - była czapka z futrem, jedna, druga, jakieś chusty, kapelusze, koce imitujące mech, ziemię przy ognisku - ogólnie same szmaty - jak poszłam z tym do kasy - pani popatrzyła na mnie, jak na.... no w sumie, przed świętami nikomu się nie przelewa, ale AŻ TAK?! ;-) Nic nie powiedziała, wiadomo, ale litość w jej oczach bezcenna ;-) Pewnie zagramy jeszcze w kościele, ale to już zobaczymy, jak aktorzy po wolnym wrócą, czy się nie pochorują...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz