niedziela, 28 kwietnia 2019

nauczyciel&uczeń

Jestem w Teatrze. Przede mną siedzi moja pani od matematyki. Sztuka z przerwą. Nie widzimy się. No ok sobie myślę - może mnie nie widzi. Po dwóch godzinach - koniec, szatnia. Widzę, że mnie widzi - unika wzrokiem, udaje, że nie widzi - albo nie wie, czy ma mnie widzieć, czy nie. Podchodzę do niej i witam się. Uśmiech od ucha do ucha, happy. Po teatrze Lody w słynnej restauracji na M ;-)  Nie zauważyłam od razu, ale i nie rozglądałam się. W trakcie widzę ucznia z LO z dziewczyną, którą uczyłam sto lat temu w podstawówce. Zerkam od czasu do czasu. Widzę, że mnie widzą, bo unikają patrzenia w te stronę. Sobie myślę - jakie życie w Polsce jest trudne. Zamiast spontanicznych zachowań stale myślimy, co wypada, a co nie. Włosi, hiszpanie, pewnie i niemcy nie mają z tym problemu - ale my - zawsze! W końcu podnoszą się - macham do nich! Ślą mi uśmiech od ucha do ucha. Happy. A nie można było tak od razu?  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz