wtorek, 27 września 2022

konfesonał - centrum dowodzenia

Poranna mgła zasłoniła mijane widoczki zza samochodowych szyb. Ponad godzinę drogi, 88 km. Udało się zwolnić w szkole, by móc być na pogrzebie. Ksiądz Kanonik miał 88 lat, niby już czas Odejścia, ale ludzie, których kochamy, zawsze odchodzą za wcześnie :( Mój spowiednik na przestrzeni kilku lat. I nie tylko mój :))) W kolejkach stało się i godzinę. Pamiętam byłam 54! :))) Nie głaskał, ale też nie dołował. Od tego konfesjonału wszyscy odchodzili uśmiechnięci. Z bagażem rad i wskazówek, co zmienić i jak to zrobić. 

Kościół nie pomieścił dziś wiernych. Przedział wiekowy - od 9 do 99 pewnie lat :) Piękny widok, nie trzeba wielu komentarzy. Mój proboszcz mówił kazanie. A miał 9 lat, kiedy go pierwszy raz zobaczył i ... zawsze chciał być, jak On! I został księdzem, wcześniej ministrantem, klerykiem. Jedynym ze swojej parafii. I ... jest, jak On! Z roku na rok starszy i coraz bardziej przypomina Jego - nie ma głaskania, ale nie ma też upokorzenia. Całe kazanie samoistnie leciały łzy - przez uśmiech, bo to były piękne wspomnienia. Radość, bo przecież całe życie dążył do Tego, Którego swoim życiem pokazywał. A mimo to, po ludzku smutek...

Konfesjonał to Jego centrum dowodzenia - tam było wszystko, notatki do kazania, brewiarz, tam głębokie nawrócenia, gorzkie łzy, uśmiech, dobre słowo, a i pochwała - bo od niej zaczynał każdą spowiedź. Jak można kogoś w konfesjnale chwalić?! No można... :-)

Myślę, że BYŁ SZCZĘŚLIWY. Nic nie miał, a co dostał i tak rozdał :))) Nic po sobie nie zostawił. A jednak to, co zostało cenniejsze niż wszystko. Był pięknym Człowiekiem.

Po kazaniu rozległy się BRAWA. To mówi samo za siebie.

Otwarty Grób na cmentarzu - był wielki tłum, a KAŻDY mógł podejść, by sypnać garść piasku. KAŻDY. Taki właśnie był - otaczany wszystkimi, a KAŻDY miał do Niego dojście i dla KAŻDEGO miał czas. ZAWSZE.

Księży pewnie ze 100, albo i więcej. Puste konfesjonały w różnych miejscach kościoła. I, kiedy tylko zaczęła się Msza, zaskrzypiały drzwiczki w tym najbliżej ołtarza. Każdy się obejrzał i... nic. Nikt się nie ruszył, nikt nie stanął w kolejce. Zajęta ławeczka po prawo, po lewo. Cichutko, jak nigdy. I skrzypnęły raz jeszcze - pod sam koniec, tuż przed udzieleniem Komunii świętej. I jeszcze raz ktoś sie obejrzał, ale... konfesjonał był pusty... Tak, to był TEN konfesjonał. Stałam obok. Myślę, że On tam był... :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz