Jadę
do Spowiedzi do Salezjanów – pokonuję 50 km zaśnieżonych tras.
Stoję w kolejce pierwszopiątkowej dobre pół godziny. Kończę
spowiedź i ten moment, kiedy słyszysz: Pani – i tu pada moje imię
:-O A chodziło o to, by trafić na kogoś obcego :-D W sumie obcy
spowiednik był, bo ja go nie znałam – ale to nie znaczy, że mnie
nie znają. A o tym nie pomyślałam :-D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz