Szkolne obiady czasem
integracji między nauczycielem a uczniami – przynajmniej w moim
przypadku ;-) Zwykle największe rozrabiaki w szkole „trzymają”
dla mnie miejsce przy swoim stoliku i wołają, żeby z nimi usiąść.
Opowiadają, żartujemy sobie, ale i rozmawiamy – tam się można
dowiedzieć wszystkiego ;-) Która dziewczyna komu się podoba, kto
jaki przedmiot lubi, kto dziś jaką ocenę dostał, co się
wydarzyło na lekcji, ale nie tylko. Kuba wczoraj – a wie pani, że
uczy pani mojego brata? Tak, a kto to? Marcin. Wo twój rodzony brat?
- pytam, bo nawet nie wiedziałam. No tak, ale nie mieszkamy razem?
Nie? Bo ja mieszkam z ciocią. O. Fajnie? - pytam. Nie - ale tak
wyszło. Bałam się pytać o więcej. To dziecko z klasy drugiej. Za
chwilkę życzył smacznego i pobiegł na przerwę. Smutne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz