piątek, 24 czerwca 2022

hmm...

Katechetka w szkole to...studnia! Siedziałam wczoraj w pokoju nauczycielskiem 2 godziny. Klasy na wycieczce, ja wolna. Więc usiadłam na chwilę. I co chwilę przychodził ktoś inny. Siadał obok - opowiadał. Wchodził ktoś inny - ten wychodził. Jak to na koniec roku szkolnego - nagromadzone emocje, te dobre i mniej miłe. Na dzieci, rodziców, na koleżanki i kolegów. Każdy z nich opowiadał inne akcje - czasem z udziałem tych, co za chwilę wchodzili. Rozmowy milkły. Zaczynały się inne. Niesamowite ZAUFANIE tych ludzi. Pewnie chęć wygadania się, porady. Cieszę się, że mi ufają, że wiedzą, że można pogadać. Można się pośmiać, ale też właśnie wygadać. Katechetka to jednak katechetka. Żeby było ciekawie, w drugiej szkole - dokładnie tak samo. Ja jak studnia. Wpada i nie wychodzi stamtąd. I uczniowie też to wiedzą, i dokładnie to samo na przerwach - opowiadają, mówią, zeiwrzają się, dzielą się. He. Niesamowite! Właśnie to sobie uświadomiłam :-) Fajnie być fajną katechetką. 

Dziś też wiele takich rozmów. Porad. Nie, nie męczy mnie to. Cieszę sie, że mam siłę i dobre słowo dla każdego. I taką umiejętność rozmawiania ze wszystkimi - z każdym inaczej, a jednak ze wszystkimi. Nie wchodzę w elity, do elit nie należę, i nie tworzę ich - CHCĘ BYĆ ze wszystkimi. Mi jest wszystko jedno, kto usiądzie obok - gdzie ja usiądę - niektózy tak nie mają, musi być w ICH gronie. Hm...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz