Chrzest na sumie. Dziecię płci męskiej, lat na oko 3. Zasuwał po kościele przez całą Mszę w skarpetkach. Ganiała go cała rodzina. Świeca do chrztu polepiona taśmą, chyba mały już ją testował od rana. Na czas chrztu - ustawiło się na około pół rodziny z telefonami, aparatami i kamerą, by uwiecznić ten niepowtarzalny moment. Mały tarzał się na schodkach pod nogami księdza. Wszyscy nagrywają, uwieczniają. Usiadł pod chrzcielnicą i pokazał środkowy palec do nagrywającego. A kiedy przyszedł czas polania wodą - zwyczajnie im uciekł! Cała rodzina ganiała między ławkami po kościele. Dał się złapać. Przynieśli go. Fikał, kopał. Na czas polewania wodą jakoś się wyciszył :-D Po czym następuje obrzęd zapalenia (połamanej) świecy :-D, a jeszcze ta "biała szatka" - nikt nic takiego nie miał. Chrzestna wyjęła z torebki chusteczkę higieniczną :-D Po chrzecie szybko ewakuowali się na zewnątrz :-D
pytanie chyba powinno zaczynać się od 'po co" zamiast "jak".
OdpowiedzUsuńteż tak pomyślałam - patrząc na rodzinkę... no, ale, DOBRZE, że wpadli w ogóle na ten genialny pomysł, by ochrzcić dziecko :)
UsuńNo niezły cyrk...
OdpowiedzUsuńoj tak, na żywo jeszcze lepszy ;-)
UsuńMoże dziecko miało ADHD. Serio piszę. Nie zawsze jest tak prosto, jak się wydaje z boku.
OdpowiedzUsuńtia, i cała rodzina też :P
UsuńTo się działo...
OdpowiedzUsuń