wtorek, 10 sierpnia 2021

ŚDM 1991

Jakoś chyba teraz jest 30 lat od Światowych Dni Młodzieży w Polsce z Janem Pawłem II. Rok 1991 był dla mnie, jako dziecka wielkim przełomem. Spotkanie z Papieżem, te tłumy ludzi, radość, jaką widziałam w Kościele, euforia, entuzjazjm - to dla mnie były nowości. Zobaczyłam Kościół, młody, radosny, rozśpiewany. Abba Ojcze hymn Światowych Dni Młodzieży, który potem jeszcze jakiś czas był śpiewany w naszych kościołach, dziś pewnie nikt nie pamięta, ja chyba znam wszystkie zwrotki! Śledziłam ŚDM w radiu i telewizji. Nie pamiętam o czym mówił Papież, ale jego gesty mówiły same za siebie. Super, że można posłuchać, obejrzeć wszystko to jeszcze raz w internecie.

30 lat temu właśnie chciałam, żeby taki właśnie był Kościół. Radosny, młody, entuzjastyczny, spontaniczny. Zapragnęłam mieć w tym swój udział. Ja - zapragnęłam. Ja ;-) Pojęcia nie miałam, jak, ale bardzo chciałam mieć w tym swój udział. To był ten moment, kiedy pojawiła się myśl, pragnienie zostania kiedyś tam katechetką. To był ten moment powołania. To nie Ja sobie wymyśliłam, sama nie wpadłabym na tak genialny pomysł ;-)

Byłam w 6 klasie podstawówki. Pragnienie mocno kierunkowało podejmowane decyzje - chociażby udziału w niedzielnej Mszy, systematyczność sakramentów, pogłebianie wiedzy w tym kierunku, nie tylko na katechezie. Niesamowite dla mnie, po dzień dzisiejszy, jak to jako jedyna ze szkoły miałam 6 z religii. Ksiądz proboszcz do dziś to wspomina. Ale naprawdę, gdy dziś czytam swoje prace domowe - sama wstawiłabym 6 :) Wtedy też zaczęły się pierwsze próby stałego spowiednika. Pierwsze piątki miesiąca, przygotowanie do Bierzmowania, Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży, nasza działaność w parafii. Moje pierwsze zapędy do Ewangelizacji. Piękny czas, zapał, determinacja, radość.

Dzięki temu wszystkiemu nie miałam problemu z tym, co chcę robić w przyszłości, a tym samym z wyborem studiów. Miałam prosty plan - być katechetką. Dokładnie 10 lat później - nią zostałam! 2001 rok.

Dziś mamy 2021 rok - 20 lat pracy w katechezie. Wooooow. Niewiele już tego entuzjazmu we mnie, zachwytu, radości - szczególnie, gdy się słyszy ciągle tyle złego na Kościół, na Jana Pawła II, na Papieża, na księży :( Nie brakuje zapału, bo kocham dzieci, młodzież, to, co robię, ale ręce opadają, jak tych dzieci i młodzieży nie ma w kościele, jak czyta się ich mądrości na forach w internecie, jak słucha się ich poglądów. Ciężko o radość pracy we współpracy z niektórymi księżmi. Ciężko czasem na to wszystko patrzeć i się uśmiechać. 

Ale właśnie ten czas, czas wspomnień ŚDM 1991 jest dobrym czasem na reset, na powrót do tej radości, entuzjazmu, spontanu, pragnienia Kościoła młodego, pięknego, wiernego Bogu.

Jakby ktoś chciał pośpiewać Hymn ŚDM 1991 i Abba Ojcze - zapraszam /KLIK/





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz