środa, 2 listopada 2022

szkoła przetrwania

Pierwsza lekcja - rozwydrzeni panowie rządni ekscesów (pierwsza klasa, nie ważne, że technikum - wciąż jeszcze mają odruchy ósmoklasistów) - pioseneczka na wyciszenie przed modlitwą (Jawa Rynkowskiego na dzisiejsze Zaduszkowe lekcje w repertuarze) - nie podziałała. Modlitwa - no, już lepiej. Potem trzeba było ich uświadomić kto tu rządzi i co grozi za niedostosowanie się do rządzącego. He, załapali. Nie tylko było cicho, ale i zadanko zrobione. Szantaż, proszę państwa, szanstaż - to działa XD. 

Druga lekcja, trzecia, czwarta. I już do domu .............. chciałoby się, ale jeszcze kolejne cztery lekcje. Wyszłam do parku przed szkołę, 10 minutek żeby wytrwać do 15.00. Kolejna lekcja - mówię do klasy, która i tak była cicho: ciiiiiii... posłuchajcie... W klasie obok darli się uczniowie - darła się nauczycielka - oni nie popuszczali, ona wrzeszczała jeszcze głośniej. Nie wiedziałam, co to za lekcja, a panowie: biologia... 

I na koniec klasa 2, która dawała czadu we wrześniu - teraz super ogarnięci, aż dziw. Najlepsza jednak zawodówka - oni mają swoje prawa, ja dostsowuję się do nich - jeśli ktoś nie uczył nigdy w branżówce - nie ogarnie XD - ale nasze zasady są proste - za każde przeszkadzanie - przedłużamy moje gadanko o minutkę. Po 3 minutach - odzywa się guru klasowe: ej, zamknijcie się, bo do wieczora będziemy tu siedzieć. Ha ha ha, uwielbiam ich XD.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz