niedziela, 16 sierpnia 2020

urlop z Covid-19

Wróciłam, wynudziłam się straszliwie - wolę jednak siedzieć w domu, z bliskimi, swoimi kotami, psami niż szwędać się gdzieś po świecie. Pewnie, gdybym nie kupiłam wcześniej biletu powrotnego - byłabym dwa dni wcześniej w domu. Niby fajnie, bo górskie klimaty i widoczki. I niby fakt, pogoda była wymarzona - super trafiłam, niby widoczek z balkonu - piękny, niby miejscówka - rewelacyjna, to jednak wolałabym być w domu. Chyba pandemia i wszytsko z nią związane sprawia, że chce się być blisko tych, których się kocha... <3

Korzystałam ze słoneczka, podhalańskich term, ale już drugiego dnia - akcja ratownicza na Rysach i 34-letni ksiądz [*]. Za dwa dni 27-latek [*]. Nie planowałam wysokogórskich wycieczek - nigdy sama nie chodzę, ale był czas, że się szło. Wiem, co znaczy - iść. Znam strach - po zejściu. Bywało, że szłam na czterech, bo bałam się zbocza. Bywało, że trzeba było coś przeskoczyć, bo inaczej się nie dało - pod sobą szczelina. Bywało, że trzeba było się wciągnąć - trzymając korzeni drzew, bo inaczej się nie dało. No, jedynie na Morskie Oko sobie można bezstresowo i bezpiecznie pójść - inne szczyty wymagają raczej ryzyka, no chyba, że to jakaś dolinka :-) 

Nie sądzę, że ks. Jaromir pomyslał wspinając się, po raz kolejny na Rysy, że to będzie o s t a t n i dzień. Ostatnia wyprawa. Kurcze. Czytałam komentarze gdzieś, ludzie płakali - a ktoś napisał coś w stylu, a może zamiast płakać warto Panu Bogu podziękować za niego? Za wszytsko to, co było jego udziałem w naszym życiu. Głębia.

Ogólnie swój czas chciałam wykorzystać na takie mini rekolekcje -  trochę modlitwy, trochę lektury duchowej, trochę adoracji Najświętszego Sakrmaentu i codzienną Eucharystię. Mając pod nosem kościół i kilka metrów od pokoju kaplicę z Najświętszym Sakramentem - nie było to trudne. Dobrze wyposażona biblioteka z idealną na mój czas lekturą. To był naprawdę dobry czas. I z tego się cieszę. Ale cieszę się też, że już wróciłam :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz