czwartek, 9 lipca 2020

pokonać wroga

Mignęło mi nagranie na YT:



Śpiew - piękny, ale relacja uczestnika z jurorem coś mi przypomniała. Byłam na 1 roku studiów teologicznych - od 6 klasy podstawówki chciałam zostać katechetką, więc teologia nie z przypadku, a wyboru. Nie spodziewałam się problemów, bo - jakie można mieć problemy na studiach? Cóż, myliłam się - możnaaaa mieć problemy - ks. rektor powiedział mi prosto w oczy: i tak nie będzie pani katechetką, i tak! po czym oddał mi indeks z dwóją z liturgiki. Z liturgiki, ha ha. Ja rozumiem - filozofia, albo dogamtyka - do dziś nie wiem o co im chodziło, albo logika, ha ha - ale liturgika? No ok. Nie dyskutowałam. Przeniosłam się na inną uczelnię. Na teologię oczywiście. Po roku - dostałam pracę w szkole, jako katechetka. Byłam z proboszczem w kurii odebrać misję kanoniczną - i kogo widzę? Oczywiście! Podeszłam i patrząc mu w oczy, machnęłam papierem w ręku rzucając lakoniczne pytanie: I CO?! Nie dałam czasu na dyskusję. Minęło ładnyyyyych parę lat - zawsze się kłaniał, a podczas rekolekcji w mojej parafii - przepraszał wszytstkich studentów dla ktorych był "szorstki" - he he. Fajnie pokonać wroga ;-) Za 3 lata wróciłam do tej samej uczelni zrobić magisterkę - można zgadywać z kim były pierwsze zajęcia ;-)))))))))))))))))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz