sobota, 4 lipca 2020

Tomek, lat 45 [*]

Dziś mój rekord - byłam na 4 Mszach! Dwie Komunie, Pogrzeb i Gregorianka za Proboszcza. A zacznę od Pogrzebu. Jak można iść na pogrzeb kogoś z kim ani razu się nie rozmawiało. Kogo tak naprawdę się nie znało. Kogoś, kto i mnie nie znał. Ano - można. Właśnie dziś na takim byłam, nie, że musiałam - chciałam. Tomek starszy ode mie 3 lata, nie pamiętam ze szkoły ani jednej, ani drugiej. Zaimponował mi kilkanaście lat temu. Kiedy bym nie przyszła na Mszę wieczorną w tygodniu - to on był. Czasem na wcześniejszą, czasem na późniejszą - zawsze w tej samej ławce, po tej samej stronie. Kłaniał się, kiedy mijaliśmy się w drodze do/z kościoła. Nie latał po wspólnotach, grupach, nie właził na ambonę, nie pchał się do czytań ani nawet do asysty procesyjnej. On po prostu zawsze tylko (i aż) BYŁ. Wyciszony. Skromny. Po przejściach. Po drodze w młodości gdzieś zahaczył o Zakład Karny - po odsiadce siadła mu psychika. Zmienił życie. Zmieniło się życie. Na pogrzebie ksiądz mówił o relacji z Panem Bogiem - bez której przecież by nie przychodził przez tyleee lat dzień w dzień na wieczorną Mszę. Miał bardzo blisko do kościoła - to fakt, ale... dużo ludzi ma blisko, a jednak nie przychodzą. Jednak ludzie chyba go lubili, bo dziś było ich bardzo dużo. Mnóstwo kolegów - przypakowanych, z dziarami, wygolonych na łyso - ale... cała moc widać z nich dziś uszła. Zobaczyli Tomka w trumnie. Szok i niedowierzanie - nie, nie chorował - po prostu źle się poczuł, karetka, zgon. Jedna chwila. Koniec. 

1 komentarz:

  1. Mój rekord to trzy Msze -> raz podczas wizytacji x biskupa, a drugi raz podczas rekolekcji. Ale to głównie dlatego, że należę do kilku wspólnot parafialnych. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń