niedziela, 25 października 2020

szkoła cyrkowa

Od jutra nauczanie zdalne - tylko maluchy stacjonarnie, reszta przez kamerkę ze szkoły. CYRK to mało powiedziane - dzieci w domach, nauczyciele w szkołach. W podstawówce porozdzielali nas po salach tak, byśmy się nie przemieszczali po szkole - a tym samym pewnie nie spotykali się i nie rozmawiali ze sobą, co niestety funkcjonuje już od conajmniej 3 tygodni, odkąd koleżanka miała stwierdzony wynik - ludzie omijają się się, nie rozmawiają - jedynie przywitanie i każdy w swój rewir. Teraz będzie jeszcze fajniej :-/ Skanowałam już dziś jutrzejsze tematy, powysyłałam seryjnie, he, niektórzy to już prace odesłali zrobioną! O ile nie będę musiała, nie będę łączyć się na żywo - szczerze mówiąc: PRZERAŻA MNIE TO! :-( Jutro szkolenie z prowadzenia lekcji on-line, we wtorek kolejne szkolenie - pewnie będzie nie uniknione gadanie do kamerki :-( Niby tylko 2 tygodnie, ale jakoś średnio wierzę... Czyżbyśmy już tak do końca semestru? Oceny już mam, jakby co ;-) 

W piątek obserwowałam, jak młodzież i dzieci cieszyli się na to zdalne nauczanie. Jak oni nienawidzą szkoły! To jest PORAŻAJĄCE :( Dzieciaki z kl. 4 skakały do góry z radości! A te starsze wcale nie mniej ukrywali radość! Normalnie poczułam BEZSENS swojej pracy :( I tak, jak wiosną BARDZO SIĘ starałam, żeby lekcje były ATRAKCYJNE - siedziałam po nocach, tworzyłam prezentację, urozmaicałam muzyką, filmami - tak teraz NIE MAM ZAMIARU robić NIC WIĘCEJ niż oferuje podręcznik i ćwiczenie. Głupia byłam tak się poświęcając, oni i tak mają to w ... 

To już nie są czasy ani Siłaczki ani Doktora Judyma... :(

5 komentarzy:

  1. A my mamy taką szkołę, że dzieci zmartwione, że nie będą mogły chodzić i pytają, jak długo to potrwa...

    OdpowiedzUsuń
  2. Lekcje do kamerki prowadzę od tygodnia, mam 7 takich półgodzin tygodniowo (lekcja zdalna trwa u nas 30 minut) - gadam z domu, z prywatnego laptopa. Oprócz tego na klasrum wysyłam materiały do tych lekcji, które prowadzę, bo nie każdy może/chce się zalogować.
    Oprócz tego :) wysyłam inne materiały na klasrum, do pracy samodzielnej. Dwa razy w tygodniu do każdej klasy.
    Oprócz tego :) prowadzę 2 razy po 30 minut konsultacji online dla tych, co czegoś nie rozumieją, chcą dopytać albo coś.

    Tak, można się zarąbać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ostatnio do tego doszłam, kiedy była 23.30, a ja ciągle jeszcze coś na jutro do szkoły musiałam ogarnąć: JAK NIE MASZ POMYSŁU NA ŻYCIE, ZOSTAŃ NAUCZYCIELEM - całą dobę wypełni ci praca :-((((((

      Usuń
  3. Myślę, że dużo niechęci do szkoły bierze się z powodu rówieśników. Dzieci są często okrutne wobec siebie i życie w klasie jest jak dżungla. Wbrew pozorom osłodą mogą być ciekawe lekcje i życzliwy nauczyciel. Mimo, że mam już 50+, to ciągle pamiętam skurcz w brzuchu pierwszego września i ten wrzask i tumult na korytarzach. Marzyłabym wtedy o zdalnym nauczaniu. Uczyć się spokojnie w domu i nie mieć wu-efu :) - tak to była najgorsza lekcja, bo ja byłam z tych dzieci zdolnych intelektualnie, ale łamagowatych. I naprawdę pamiętam nauczycieli, którym się chciało. Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie mieć wfu, tak.... i plastyki :P, i zajęć technicznych. Jak ciało cię nie słucha albo nie bardzo słucha, to tak masz.

      Ale u mnie najgorsi byli nauczyciele. Dlatego nie mieć historii, bo na widok pani miałam ze strachu drgawki (niech jej to nie będzie policzone). Dlatego nie mieć fizyki. Z nauczycielami musiałam mieć kontakt, z uczniami nie. Więc najczęściej miałam słaby i nikomu to nie przeszkadzało...

      Usuń