sobota, 6 lutego 2021

o spowiedzi

Jak mnie denerwują takie artykuły o spowiedzi, wrrrr /klik/ - a najlepsze zakończenie: Nie bójmy się jednak pytać spowiednika o sprawy, które nie są dla nas jasne. Nie bagatelizujmy wątpliwości - ha ha, najpierw totalnie zniechęcają do spowiedzi, a na koniec taka optymistyczna zachęta :-/ Porażka. Kto to w ogóle pisał? Doczytałam: Jezuita ks. Robert Wawer tłumaczy na stronie internetowej warszawskiego sanktuarium Matki Bożej Łaskawej, czym NIE jest spowiedź. Nie znam gościa, ale chyba jakiś zdesperowany przyszedł z dyżuru w konfesjonale... :-/ 

Za chwilę sama będę prowadzić lekcje o spowiedzi dla dzieci, młodzieży. I zawsze zachęcam - nie bój się mówić wszystkiego, co leży ci na sumieniu, nie bój się pytać, jeśli masz wątpliwości - traktuj spowiedź, jak spotkanie z przyjacielem, gdzie możesz WSZYSTKO powiedzieć i nikt nie będzie cię osądzał, a im gorzej wypadniesz - tym lepiej dla ciebie.

Ja sama kiedyś lubiłam spowiedź, naprawdę. Traktowałam, tak jak dziś mówię o tym swoim uczniom. Zabił we mnie tę wiarę po rekolekcjach ignacjańskich jeden jezuita właśnie, potraktował mnie, jak śmiecia, i już później NIGDY nie było tak, jak kiedyś. Nie, że znienawidziłam ten sakrament - nie, ale raczej to DRAMAT niż spotkanie z przyjacielem. Jeszcze gorzej jest odkąd zrezygnowałam ze spowiedzi u znajomych księży, to już w ogóle jest rosyjska ruletka, i kiedyś może tak się skończyć :-D Miałam przyjemność napisać piękną książkę o spowiedzi z jednym werbistą - wyszło nam to naprawdę fajnie, i mam nadzieję, że jak ktoś na to trafi - pokocha spowiedź. Któryś z moich księży po przeczytaniu powiedział, że to powinna być lektura obowiązkowa już w seminarium! Oj, powinna... :-/

Nie wiem, może ja mam pecha, ale już nie pamiętam, kiedy trafiłam na jakiegoś normalnego, spokojnego, pobożnego spowiednika :-/ Któregoś razu to tak poszalał z gadką, że jak odchodziłam z konfesjonałuu to więcej nagrzeszyłam w myślach niż przed tą spowiedzią! Jeszcze ci 80plus to jakoś normalnie spowiadają, ale to towarzystwo młode chyba nie do końca wie po co w ogóle w tym konfesjonale siedzi, o ile w ogóle siedzi - bo niby w dyżur wpisany, niby być powinien, a pusto, głucho...

Wczoraj I piątek miesiąca, i moja teoria się w sumie potwierdza - u ks. kanonika 85plus - kolejkaaaaaaa stąd do tamtąd - a u młodego - 1, 2 osoby... Hmm... 

2 komentarze:

  1. a ja nigdy nie lubiłam spowiedzi, zawsze to było jak pranie kota albo wizyta u ginekologa :P. Wrażenia raczej traumatyczne.

    OdpowiedzUsuń