poniedziałek, 20 kwietnia 2020

Minęła północ

Minęła północ, skończyłam na dziś pracę. Co prawda lekcje na środę, ale jutro muszę je wysłać - hm, jutro - już dziś, więc muszę być o krok do przodu. Zdalne nauczanie a to, co było jeszcze miesiąc z kawałkiem temu - to jakby w 38 dni epoka minęła! Tak szybko edukacja to chyba nigdy się nie sunęła do przodu! Nie wiem, jak tam inni nauczyciele - ale mi zajmuje to sporo czasu - niby mam podręczniki metodyczne i z nich korzystam, ale tu 3/4 treści nie nadaje się na takie przekaz - więc muszę szukać filmików, piosenek, obrazków, potem to w całość skleić, no i estetyka na którą mam szczególne wyczulenie - wszystko musi być dopięte na ostatni guzik. Perfekcjonizm sporo czasu zabiera. Potem jeszcze odebrać pocztę i wpisywać oceny... Dziś jeszcze videoposiedzenie rady. Nie włączyłam kamerki, słuchałam tylko i robiłam lekcje. Sprawozdań nie było końca, więc zrobiłam wypad do kuchni ;) - jak wróciłam było jakieś głosowanie. Nie wiem o co chodziło, ale wszyscy pisali TAK to ja też! Kilka osób chyba jednak nie zdążyło, bo brakowało 4 głosów i musieli coś tam potem do dyrekcji pisać. Uff. 

Niedziela upłynęła pod hasłem: Msza święta. Oblukałam, gdzie wpuszczą najwięcej osób i nikt nikogo nie sprawdzał. Było jakieś 30 osób, był chrzest, ludzie jedni w maseczkach, inni - bez. Księża bez, i ten przy ołtarzu i z tacą. Obstawiam, że szybko ludzie do kościoła nie wybiorą się. Niby dyspensa, i tak dalej - ok, ale... No nie wiem... 

A dziś udało się uchwycić takie cudo - mieszkam w lesie nad jeziorem, więc - można zazdrościć ;-)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz