środa, 22 kwietnia 2020

zamyka się epoka

Przełomowy etap. Przejęłam się bardzo stanem zdrowia swojego proboszcza. Wracają wspomnienia, zdjęcia, wspólnie spędzone chwile - uczył mnie w kl. 3 szkoły średniej, później 2 lata na studiach, bo był wykładowcą na Uniwersytecie, wikariuszme w mojej parafii 5 lat. Później - telefon z wakacji - idę na proboszcza, spakuj mnie - wracam za tydzień. Do dziś pamiętam ten telefon - miałam tydzień na spakowanie dwóch pokoi z 5 lat. Organizowałam pudła, układałam ksiażki, ubrania, pamiątki. Przeprowadzka. 20 lat w innej parafii. Przyjaźń nigdy się nie urwała - wiadomo rzadziej już się widywaliśmy, ale były telefony, były ważne spotkania. Kolejny pamiętny telefon, czekał na przeszczep nerki - długo czekał, dializy, ech. Szłam do przedszkola na katechezę - przed 8.00 telefon - jadę na przeszczep, jest dawca, nie wiem, czy przeżyję, módl się. Modliłam się. Boże, ileż to razy prosiło się o cud... Potem jeszcze kilka przełomów - czasem jego, czasem moich. Nawet jak pół roku nie dzwoniliśmy do siebie - wiadomo było, że każde z nas po prostu jest. Jeden telefon, jeden sms - żadne z nas nie odmówiło pomocy. Dwa lata temu - wrócił do mojej parafii, jako proboszcz. A teraz - umiera... 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz