środa, 10 czerwca 2020

10 czerwca 2020

Tytuły moich wpisów są takie twórcze ;-) Jest 11.00 z minutami - ogarnęłam dwie szkoły i tak myślę, co jeszcze? Wygląda mi na to, że już mam weekendzik! O ile o czymś nie zapomniałam, ale na chwilę obecną - skończone! Woooow! Przysłali przydział do komisji na egzamianie kl. 8 - w pierwszej wersji moje nazwisko było na liście - dziś już nie! Wooow! Rok temu (strajki słynne) byłam chyba we wszystkich szkołach w mieście, i na wsi - bo do dziś nie wiem, gdzie to było - jak wjechałam do wsi to drewniane płoty i kończący się asfalt, ale szkółka fajna. Lubię takie klimaty :) Moja pierwsza praca była w takiej wiosce z kościółkiem - wspaniali ludzie, piękne wspomnienia, dobry start. Potem poszłam pod miasto, potem do miasta. To pod miasto - to takie ni to wioska ni to miasto - ale dobry klimat. Potem prestiżowe liceum w wielkim mieście - zdolne dzieciaki, bogate i niewierzące. Trudno było przestawić się mentalnie na ich tok myślenia. Potem sobie odpuściłam i było pięknie. Po 7 latach przeszłam do innego liceum - 5 miut od domu, w swojej parafii - dzieciaki raczej wierzące, niewierzące poszły na etykę - ale intelektualnie średnia półka - nie rozumieli o czym mówię. Musiałam zejść z poziomu tamtego liceum - i zaczynałam od podstaw. Tylko te przedszkola się ciągną za mną wszędzie. Jak się bierze pracę w podstawówce to i przedszkole zwykle w pakiecie. Koleżanka nie chce tam iść za żadne skarby świata - więc - ktoś musi... ;) No i tak sentymentalnie się zrobiło... Maturę pisałam 22 lata temu, a 19 lat pracy jako nauczyciel. Jak to możliwe?! ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz