sobota, 13 czerwca 2020

anonimowo

Wyrwało mi się w rozmowie z ks. dziekanem, że jeden z proboszczów nie ma czasu: - No, jak obserwuję tych księżulków to czasem zastanawiam się, dla kogo oni w tych parafiach są?! Dla kariery, władzy, pieniędzy? Co to znaczy, że nie ma czasu?! Cisza. Nosz kurde, łaskę robi, że będzie do dyspozycji parafian! I właśnie dziś miałam udać się do tego, co niby nie ma czasu. Zapowiedziałam się, żeby nie było - i tylko czekałam, jak coś burknie, że nie ma dla mnie czasu! Na jego szczęście miał, haha. Pyta: - a pani, gdzie pracuje? w której parafii? - A u księdza (mój nowy proboszcz) - mina bezcenna! - No, nie było okazji się spotkać. - W parafii nie, ale na studiach - owszem, dodałam. Przerażenie w oczach, ha ha - spokojnie, mówię, to było sto lat temu ;-) No i stało się - przestałam być anonimowa... a było tak fajnie siedzieć sobie w ławce i udawać, że się nie znamy...

Nie wiem, czy tu pisałam, ale szczyt anonimowości przeszłam w konfesjonale kilka lat temu, ha ha. Pojechałam do kościoła hen daleko, na wieczorną Mszę. Ciemno - z obu stron kratek. Wyspowiadałam się, szczerze, jak nigdy, ha ha. Skończyłam i słyszę: Pani...i tu padło moje imię!!! - po nim słowotok, którego chyba już nie słuchałam. Tak wychodzi anonimowość katechetów ;-) Nam się wydaje, że nas nie znają... Długo nie mogłam skojarzyć głosu - ale poznałabym go wszędzie! I kiedyś telefon, ks. z redakcji, coś tam - i słyszę TO SAMO,tylko on w taki sposób wymawia moje imię. Chwile grozy, ha ha. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz