piątek, 21 maja 2021

adoracja w ciszy

Dziś poszliśmy na religię do kościoła. Trochę zwiedzaliśmy, trochę sobie opowiadaliśmy, ale też modliliśmy się. Przed kościołem przypomnieliśmy sobie, jak należy zachować się w Domu Bożym - padało, że mamy być cichutko, nie rozmawiać, nie biegać i takie tam, otwierając kościół pytam: i co jeszcze? - na co Nadia: trzeba powiedzieć dzień dobry. I wchodzili mówiąc: dzień dobry :-D 

Pierwszy raz mogli bez nadzoru rodziców i wiernych pochodzić po kościele, popatrzeć, podotykać. Pamiętam, jak ja byłam pierwszy raz w Bazylice św. Piotra na Watykanie bez tłumów - poza sprzątaczką i kilkoma księżmi, no i naszą kilkuosobową grupą - nie było nikogo! To dopiero było mega zwiedzanie! Niezapomniane chwile! Dokładnie tak samo dziś moje 8-latki. 

Podczas zwiedzania zakamarków kościoła Kuba zauważył figurę Pana Jezusa, którą wykorzystuje się do grobu Pańskiego i mówi do klasy: - ciiii, Pan Jezus tu śpi - i na paluszkach przeszedł obok, a oni cichaczem za nim. Po zaspokojeniu ciekawości przyszedł czas na modlitwę. Uczyliśmy się adorować Pana Jezusa w ciszy. Mega obrazek. Myślę, że jeszcze kiedyś to powtórzymy...



6 komentarzy:

  1. strasznie infantylne te dzieci... Twoje ośmiolatki zachowują się gorzej niż pięciolatki z mojego pokolenia. Jak któreś w nich wyrośnie na katechetkę, to będzie tak do kościola wprowadzać piętnastolatki może...

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdecydowanie nie oceniałabym tak surowo dzieci.To tak w odniesieniu do komentarza powyżej .Dobrze,że dzieci chodzą na katechezy.W świecie dorosłych pójście do Kościoła stanowi dla niektórych ogromny wyczyn.Jeśli dzieci nie nauczą się bycia w Kościele może nawet dziecinnie to jak wymagać by jako dorośli chcieli być w Kościele.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a dobrze, niech tam chodzą. Generalnie chodzi mi o to, że dzieci teraz pod każdym względem (nie tylko religijnym i nie tylko pod względem zachowania w kościółku) są bardziej infantylne, mniej dojrzałe niż dzieci 50 lat temu (tyle mniej więcej latek ma ten stary, czepiający się dzieci zgred, który tu pisze, i chwała Bogu dzieci mieć już nie będzie). Wcale od nich nie wymagam, żeby jako dorośli chcieli być w kościele. Wcale się nie zdziwię, jeśli nie zechcą.
      W moim komentarzu chodzi tylko i wyłącznie o to, że kolejne pokolenia dzieci są coraz dłużej dziecinne i za paręnaście lat piętnastolatki będą się zachowywać jak dzisiejsze ośmiolatki. Ale to już nie mój problem, ufam, że nie dożyję.
      Pozdrawiam.

      Usuń
    2. A ja chciałabym,żeby Kościół dalej trwał.Zatem jeśli nie pokażemy młodemu pokoleniu pozytywnego obrazu świata to czego to kiedyś Kościół będzie pusty.No i ja też nie jestem już młoda i też nie rozumiem świata.Mimo wszystko staram się widzieć pozytywy.

      Usuń
    3. Kościół sobie poradzi, nie mam obaw.

      Usuń
  3. A mnie się ten obrazek bardzo podoba... Piękny pomysł na lekcję.

    OdpowiedzUsuń